- Hmmm... - mruknęłam w zamyśleniu, widząc spory tom oprawiony w brązowawą skórę, który wcześniej umknął jej uwadze.
Biblioteka - na Ziemi nie było miejsca, w którym Elinor spędzałaby więcej czasu. Godzinami potrafiła przesiadywać nad starymi książkami, których idee tak ją fascynowały. Dla większości osób te dzieła nie mają najmniejszego znaczenia; twierdzą, że są przestarzałe, a w życiu trzeba iść zawsze naprzód i nie oglądać się za siebie. Jednak dla dziewczyny księgi, z okresu młodości tych ludzi, były czymś zupełnie nowym; nie odwracała się za siebie, tylko szła naprzód w odkrywaniu dawnej literatury. Mogłoby się wydawać, że w bibliotece nie było tomu, który nie przeszedłby przez jej degustację, ale za każdym razem, gdy przychodziła po nową porcję wrażeń, przerażał ją ogrom nieprzeczytanych książek, które aż proszą się o kolejnych czytelników. Wybranie jednej z nich było zawsze najtrudniejsze.
Mimo tego, że książki były tu "poupychane" po wszystkich kontach Elinor znała je wszystkie, chociażby z widzenia.
Książka, którą trzymała teraz w ręce była inna od pozostałych i nieznana jej dotychczas. Zaintrygowała ją bogato zdobiona okładka. Pozłacane wzory układały się w finezyjnie biegnące od dołu okładki do jej środka. W miarę wzrastania coraz bardziej zbliżały się do siebie, żeby w końcu połączyć i stworzyć podkładkę na nazwisko autora. Przynajmniej tak to wyglądało, bo napis był tak zdarty, że nie dało się go przeczytać. Po Elinor przeszedł dreszcz. Czuła, że zaraz będzie mogła odkryć coś nowego i wartościowego. To uczucie towarzyszyło jej za każdym razem kiedy znajdowała w bibliotece coś nowego. Nie mogąc dłużej czekać otworzyła pierwszą stronę, na której widniały następujące słowa:
Biblioteka - na Ziemi nie było miejsca, w którym Elinor spędzałaby więcej czasu. Godzinami potrafiła przesiadywać nad starymi książkami, których idee tak ją fascynowały. Dla większości osób te dzieła nie mają najmniejszego znaczenia; twierdzą, że są przestarzałe, a w życiu trzeba iść zawsze naprzód i nie oglądać się za siebie. Jednak dla dziewczyny księgi, z okresu młodości tych ludzi, były czymś zupełnie nowym; nie odwracała się za siebie, tylko szła naprzód w odkrywaniu dawnej literatury. Mogłoby się wydawać, że w bibliotece nie było tomu, który nie przeszedłby przez jej degustację, ale za każdym razem, gdy przychodziła po nową porcję wrażeń, przerażał ją ogrom nieprzeczytanych książek, które aż proszą się o kolejnych czytelników. Wybranie jednej z nich było zawsze najtrudniejsze.
Mimo tego, że książki były tu "poupychane" po wszystkich kontach Elinor znała je wszystkie, chociażby z widzenia.
Książka, którą trzymała teraz w ręce była inna od pozostałych i nieznana jej dotychczas. Zaintrygowała ją bogato zdobiona okładka. Pozłacane wzory układały się w finezyjnie biegnące od dołu okładki do jej środka. W miarę wzrastania coraz bardziej zbliżały się do siebie, żeby w końcu połączyć i stworzyć podkładkę na nazwisko autora. Przynajmniej tak to wyglądało, bo napis był tak zdarty, że nie dało się go przeczytać. Po Elinor przeszedł dreszcz. Czuła, że zaraz będzie mogła odkryć coś nowego i wartościowego. To uczucie towarzyszyło jej za każdym razem kiedy znajdowała w bibliotece coś nowego. Nie mogąc dłużej czekać otworzyła pierwszą stronę, na której widniały następujące słowa:
czujesz to
cokolwiek
bo ja nie
ludzie przechodzą i mnie nie widzą
ja do nich wołam oni mnie nie słyszą
nie czuję głodu anie zmęczenia
nie czuję nawet samotności, a jest koło mnie
ale tu musi coś być
chociażby pustka
chociażby chłód
a może strach
cierpienie
nie to też nie to
widzę to
te sceny
historia przemyka obok mnie
tak szybko, że nawet nie czuję jej upływu
nie czuję nic
ani pustki
ani chłodu
ani nawet strachu
czy cierpienia
Dziewczyna tyle razy już czytała wiersze, ale ten wydawał się jej
szczególnie poruszający. Jakby dokładnie opisywało coś co dopiero nastąpi, ale
może nigdy tego nie będzie.
To była ostatnia rzecz jaką poczuła poza znużeniem i ciemnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz